Scenariusz części artystycznej z okazji Dnia Patrona

 

 Scenariusz części artystycznej z okazji Dnia Patrona

w Zespole Szkół im. Henryka Sienkiewicza w Grabowcu

7 maja 2015 r.

 

 

Prowadzący: Proszę wszystkich o powstanie.

Baczność! Poczet sztandarowy sztandar szkoły wprowadzić!

Do hymnu szkolnego!

 

Społeczność tej szkoły

I duża i mała

Patronem swych działań

Noblistę obrała.

Ref:

My chcemy pamiętać

I uczyć się znów

Że Henryk Sienkiewicz

Przebywał kiedyś tu.

My chcemy pamiętać

I uczyć się znów

Sienkiewicz przebywał kiedyś tu.

 

Postaci z powieści

To twarze znajome

Od lat przecież wielu

Goszczą w naszych domach.

Ref.

Bóg, honor, ojczyzna

Przewodnie to treści

Naszego Patrona

I jego powieści.

Ref.

Komputer i książka

To nasze narzędzia

By wciąż się rozwijać

I po sławę sięgać.

Ref.

 

Prowadzący: Po hymnie spocznij!

 

Część związana z peregrynacją symboli Światowych Dni Młodzieży

Po wyprowadzeniu Symboli

 

Prowadzący: Baczność! Poczet sztandarowy sztandar szkoły wyprowadzić! Spocznij!

Proszę, aby głos zabrała pani Dyrektor Zespołu Szkół im. Henryka Sienkiewicza
w Grabowcu mgr Elżbieta Widyma.

Przemówienie Pani Dyrektor oraz wręczenie dyplomów i nagród laureatom szkolnych konkursów sienkiewiczowskich.

Prowadzący: A teraz pora na krótką część artystyczną pt. „QUO VADIS CZŁOWIEKU XXI WIEKU?”

 

Chór szkolny: „Rzeka marzeń”

 

Pokój: biurko, krzesło, komputer, telefon, jakieś kartki. W pomieszczeniu panuje bałagan. Młoda dziennikarka wraca z pracy. Zdejmuje kurtkę, rozgląda się po pokoju.

Dziennikarka:Nareszcie w domu! Znów jechałam prawie dwie godziny! Nienawidzę korków!  (dzwoni telefon).  Gdzie on jest? (szuka aparatu, rozrzuca gazety; wreszcieodbiera telefon). Cześć! Dzwonisz już trzy razy? Nie denerwuj się, dopiero wróciłam z pracy. Tak, o tej porze. A co w tym dziwnego? Mam dużo pracy. Nie, nigdzie już dzisiaj nie wychodzę. Mam zlecenie. Szef kazał mi napisać artykuł. Na jutro. Nie mam pomysłu! Brak mi weny twórczej! Jestem zmęczona. Wciąż zamiast obiadu jem pizzę lub hamburgery. I nie wiem,
o czym pisać! Do zobaczenia! Wpadnę w sobotę! (siada przy biurku, zamyśla się,próbuje coś napisać. W tle słychać piosenkę Czesława Niemena „Dziwny  jest ten świat”)

Dziwny jest ten współczesny świat. Człowiek zdobywa świat wirtualny, korzysta z Internetu, szuka lekarstw na różne choroby. Coraz szybciej przemieszcza się, wszędzie pędzi i ....
No właśnie, traci spokój wewnętrzny, nie ma czasu dla przyjaciół. Oszukuje, kombinuje, bo nie ma  z czego utrzymać rodziny. Quo vadis człowieku XXI wieku? Quo vadis? Zaraz, zaraz już ktoś to kiedyś powiedział.

Bije zegar godzinę 12, Dziennikarka szuka świecy, zapala ją. Zza sceny wyłania się tajemnicza postać. Dziennikarka cofa się). Kim pan jest, skąd pan tu  się wziął?

Sienkiewicz: (spaceruje po pokoju, patrzy uważnie na biurko, dotyka komputera): Jestem Henryk Sienkiewicz!

Dziennikarka: Ale skąd? Dlaczego? Co pan tu robi? Niech pan wyjdzie. Nie mam czasu!

Sienkiewicz (poważny): Przecież zaprosiła mnie pani.

Dziennikarka: Ja?

Sienkiewicz:  Czy to nie Pani pytała: quo vadis? To przecież ja rozpowszechniłem ten zwrot, zapisałem go w jednej z powieści. Chyba nawet dzięki niej dostałem jakąś nagrodę. To było w roku…. Ostatnio coś mi pamięć szwankuje. Quo vadis? Oto jest pytanie! Ale w czym problem, młoda damo?

Dziennikarka (łapie się za głowę, nerwowo chodzi po pokoju): Zaraz, zaraz, ja chyba śnię? To pan, Autor Trylogii? Ojej, jestem bardzo przemęczona. Spokojnie, nie dajmy się zwariować,  przede mną dużo pracy. Napiję się kawy. On nadal tu jest? Właściwie żyjąc w takim tempie i ciągłym stresie, mogłam się tego spodziewać.

Sienkiewicz (stoi, rozgląda się): Mówiłem ci, że sama mnie zaprosiłaś. Dlaczego teraz tak się dziwisz? Co prawda dawno nie podróżowałem, chociaż kiedyś bardzo to lubiłem. Dziś rzadko mnie ktoś zaprasza. Ale wróćmy do sedna sprawy. Czy można tu gdzieś usiąść? Przyszedłem pomóc ci, młoda damo, w rozwiązywaniu twoich dylematów. Chciałbym ci coś pokazać. Być może uda mi się rozwiać twoje wątpliwości.

Dziennikarka (wyraźnie zaaferowana mamrocze): Ja naprawdę chyba zwariowałam.  Duch nie znika. Jestem przemęczona. Co to za gość, mój Boże! A tu taki bałagan! To stary wygodny fotel, jeszcze po babci. Niech pan spocznie. Jak mam się do pana zwracać? Już wiem, będę mówiła: Mistrzu.

Sienkiewicz (siedząc wygodnie): Wyluzuj, młoda damo. Chyba tak teraz mówicie? Dziwny to język! Czym się zajmujesz? (podchodzi do komputera) Co robisz z tą dziwaczną maszyną? Do czego ona służy?

Dziennikarka (chodzi po pokoju, przysiada na skraju biurka): Ja muszę napisać artykuł. Jestem dziennikarką, pracuję dla dwóch wydawców, właśnie miałam napisać artykuł, ale zdaje mi się, że nic z tego nie wyjdzie. Jest już po północy.

Sienkiewicz: Wcale nie musisz pisać. Posłuchaj mnie. Jesteśmy kolegami po fachu.

Dziennikarka (chodzi, siada, wykonuje nerwowe ruchy): Co pan może wiedzieć! Żył pan tak dawno. Teraz są inne czasy. Wasz świat był inny, wszystko było prostsze, dziś każdy pędzi, czegoś szuka. Ludzie w pogoni za sukcesem zapominają nawet o przyjaciołach i rodzinie. Dzisiaj Polacy częściej jadą do Włoch, Grecji i Ameryki niż na Podlasie. Tam się pan chyba urodził? Może powie mi pan coś o sobie. Przecież nie zawsze spotyka się ducha. (Na planszy widać dworek w Woli Okrzejskiej)

Sienkiewicz: Tak, urodziłem się w Woli Okrzejskiej, cudowne miejsce, taki błogi spokój, cisza. Tu się wychowałem, to miejsce pokochałem. Tu kultywowano szlacheckie tradycje.

Recytatorka (stoi z boku sceny):

                              Na tej ziemi się urodził,

                              Gdzie ptak śpiewał na błękicie,

                              Po tej ziemi biegał, chodził

                              I poznawał ludzi, życie.

Dziennikarka z (zainteresowaniem słucha): To miał pan szczęśliwe dzieciństwo.

Sienkiewicz (siedzi w fotelu): I tak, i nie. Majątek zaczął podupadać. Przenieśliśmy się do Warszawy, a tu nie powodziło nam się zbyt dobrze. Musiałem zarobić na swoje utrzymanie, udzielając korepetycji.

Dziennikarka: Naprawdę? Nie wiedziałam. Ale był pan na pewno dobrym uczniem?

Sienkiewicz: Tu się mylisz! Uczyłem się średnio. Kilkakrotnie zmieniałem szkoły. Ale kochałem literaturę i historię. Wiele czytałem.

Dziennikarka: Ja też uwielbiam czytać. Chociaż ostatnio brakuje mi czasu na dokładne przeczytanie Władcy Pierścieni czy nawet najnowszych wiadomości.

Sienkiewicz (wstaje): Widzisz, jesteśmy do siebie podobni. Ja też byłem dziennikarzem: redaktorem dziennika „Słowo” i współwłaścicielem „Niwy”.

Dziennikarka: O! To może mi pan coś poradzi.

Sienkiewicz: No właśnie! Nareszcie zrozumiałaś! Po to tu jestem.

Dziennikarka (przerażona): Zaraz, zaraz. Co się tu dzieje. Kto to?

Sienkiewicz (stojąc, wyciąga ręce w geście powitania): Chciałbym ci przedstawić moją żonę: Maria z Szetkiewiczów.

Recytatorka (pojawia się postać żony i fotografia dzieci): Pamiętam, jak siedzieliście w sadzie w cieniu drzew. Byliście szczęśliwi. Maria była twoją przyjaciółką, powiernicą, doradczynią i krytykiem. Wkrótce zawitał do was gość: syn Henryk Józef, a w niecałe półtora roku później przyszła na świat wasza córka  Jadwiga. Spójrz, to twoje dzieci.

Sienkiewicz: Tak, byliśmy szczęśliwi aż do tragicznej śmierci żony.

Recytatorka Później były znowu Marie (pojawiają się postacie żon): Maria Romanowska-Wołodkowicz i Maria Babska.

Dziennikarka: Miał pan trzy żony?

Sienkiewicz: Tak, każda była moim wsparciem, natchnieniem. Przy nich zrozumiałem, że największą wartością człowieka jest miłość i rodzina. Znasz  moich bohaterów. Skrzetuski i Helena, Winicjusz i Ligia. (postacie przechodzą na scenie) Dla nich też miłość jest najważniejsza. Ona potrafi pokonać wszelkie problemy i przemienić ludzkie serca.

Dziennikarka: A dzisiaj miłość? Wzdychanie, trzymanie się za ręce to przeżytek. My nie mamy na to czasu. Trzeba zarabiać pieniądze, być lepszym, odpowiedzialnym. Za siebie i drugiego człowieka. Nam wystarczają sms-y ewentualnie maile. Tak jest szybciej!

Sienkiewicz: Zobacz, co tracicie. Przecież miłość buduje, pozwala walczyć ze złem, daje siłę, wskazuje drogę – właśnie do tego, by stać się lepszym! A patriotyzm?  To też miłość, ale do ojczyzny.

Dziennikarka (idzie w stronę biurka, siada, szuka informacji w komputerze): Patriotyzm?

A co to takiego? Niech pan poczeka. Zaraz, zaraz – nie  jest on dzisiaj zbyt popularny. Teraz świat jest ojczyzną. Likwidujemy granice między państwami. Jesteśmy Europejczykami, obywatelami świata.

Sienkiewicz (podchodzi do biurka): Mylisz się, młoda damo. Wiele podróżowałem. Zwiedziłem prawie całą Europę, Byłem w Afryce i Ameryce. Widziałem wiele i wiele opisałem. Ale zawsze tęskniłem za krajem, bo ojczyznę ma się zawsze w sercu.

Chór szkolny: „Dumka na dwa serca”

Dziennikarka: A to kto?

Sienkiewicz: Moi bohaterowie, to dzielni rycerze. Nie wahali się poświęcić życia dla ojczyzny. Oni mieli ideały, mieli wartości, których dzisiaj brakuje. Przypomnij sobie ich losy. Jak wiele się można od nich nauczyć.

Dziennikarka: Ma pan rację. Wie pan, Mistrzu, kiedyś gdy byliśmy dziećmi, chętnie bawiliśmy się w rycerzy. Każdy chciał być dzielnym Kmicicem, który bronił Jasnej Góry przed najazdem Szwedów albo Wołodyjowskim, który doskonale władał szablą. A moje koleżanki? Każda z nas chciała być piękną Oleńką, Heleną czy Baśką i stać wiernie przy boku  swojego rycerza. A teraz? (prezentacja bohaterów)

Sienkiewicz: Czy pamiętasz? Wywołałaś mnie pytaniem: Quo vadis? To też odpowiedź  na twoje dylematy. Istnieją i inne wartości, mówiące o tym jak należy żyć. Są wpisane w historię człowieka. Uczą  moralności i etyki.

Dziennikarka: (chodzi po pokoju): Pamiętam „Quo vadis”. W tej powieści ludzie w obronie wiary i jej ideałów ginęli na arenach, byli paleni żywcem. A dzisiaj? Wie pan, wczoraj widziałam, jak pewien młody człowiek wyrwał torebkę starszej kobiecie. Ona krzyczała, wzywała pomocy. Nikt nie zareagował! Wszyscy gdzieś się śpieszyli, udawali, że nie widzą. Ja zresztą też tak zrobiłam. Gdybym się zatrzymała, nie zdążyłabym do pracy. O chyba się usprawiedliwiam! Mistrzu, zaczynam rozumieć. Gdzieś się pogubiłam. 

(Tablica z Oblęgorka).

Sienkiewicz: Zobacz, chcę ci jeszcze coś pokazać. To Oblęgorek, miejsce, które pokochałem. To też piękna polska ziemia. Dostałem ten dworek w darze od narodu. Czy wy dzisiaj bylibyście tacy hojni? Czy obdarowalibyście czymkolwiek drugiego człowieka? Spróbuj sama sobie odpowiedzieć na to pytanie. Czy już wiesz, gdzie szukać wartości i ideałów.
Czy rozumiesz, o czym powinnaś napisać? 

Dziennikarka (siada przy biurku): Mistrzu, pokazałeś mi coś, o czym  dzisiejszy świat nie pamięta. Wiem, o czym będzie mójartykuł! Quo vadis człowieku XXI wieku? Nareszcie znam odpowiedź na to pytanie!

                    

Chór szkolny: „Quo vadis Domine” z filmu „Quo vadis”.

 

Scenariusz opracowała Teresa Goździejewska