I.INFORMACJE WSTĘPNE:
1.
Ornatowice, 29 grudnia 2002 r.
2.
Wywiad przeprowadziła - Dorota Knap
3.
a) Stanisława Gruszka
b) 7 listopad 1924 rok
- Gdeszyn
c) Gdeszyn Kolonia (dawniej), Ornatowice (obecnie)
d) W 1939 r. w mleczarni w Gdeszynie, później w gospodarstwie domowym
e) Skończyłam Szkołę Podstawową w Gdeszynie (7 klas),
zawód wyuczony - rolnik.
f) Rolnik
g) Ojciec - Józef
Pałyga, pochodzi z Bereścia, urodził się w 1899 roku, walczył podczas II wojny
światowej na froncie wschodnim.
Matka - Agata z
domu Krawczuk, pochodzi z Gdeszyna, urodziła się
w 1900
roku.
Oboje byli rolnikami,
mieszkali w Gdeszynie.
h) Mam troje rodzeństwa:
Siostra - Maria
Szkodzińka (z d. Pałyga). Urodzona 6 grudnia 1926 roku
w Gdeszynie, wykształcenie średnie, zawód wyuczony
rolnik.
Starszy brat - Jan Pałyga. Urodzony 9 stycznia 1930 roku w Gdeszynie,
wykształcenie wyższe. Dawniej mieszkał w Gdeszynie i
był rolnikiem,
obecnie mieszka w Warszawie, u o.Pallotynów i jest
księdzem.
Młodszy brat
Filip Bogumił Pałyga. Urodzony 30 kwietnia 1941 roku
w Gdeszynie, wykształcenie wyższe (nauczyciel historii). Dawniej mieszkał
w Gdeszynie, obecnie w Zamościu.
i) Babcia
- Anastazja Krawczuk (z domu Bohun). Daty urodzin nie pamiętam,
wiem, że zmarła 1941 roku w
Trzeszczanach.
Dziadek
- Piotr Krawczuk. Podobnie jak z babcią daty urodzin nie pamiętam,
ale wiem, że zmarł w 1927 roku w Gdeszynie. Oboje byli rolnikami.
Rodzeństwo matki (4 siostry i 2 braci):
Piotr
Krawczuk, Antoni Krawczuk. Jeżeli chodzi o siostry, to nie pamiętam
ich imion. Pamiętam natomiast
ich nazwiska po ślubie: Piekaroś, Michaluk,
Jędruszczak i Markowicz.
II.
INFORMACJE SZCZEGÓŁOWE
Dom rodzinny znajdował się w Koloni
Gdeszyn na małym wzgórku. Na początku mieszkaliśmy w lepiance, później rodzice
wybudowali drewniany (w tamtych czasach nowoczesny) dom (kuchnia, komora,
strych, 3 pokoje). Sąsiednie domy były prawie nowoczesne, a warunki sanitarne w miarę dobre. Na podwórzu mieliśmy studnię, sadzawkę, a w domu w komorze coś
podobnego do łazienki (ubogie wyposażenie). Warunki do życia były dobre.
Mieliśmy duży sad, trochę ziemi i co najważniejsze dom, również stodołę, szopę,loch i oborę. Ojciec hodował konie i bydło. Na życie starczało.W sąsiedztwie mieszkało
bardzo dużo Polaków, ale i sporo było Ukraińców i trochę mniej Żydów. Ukraińcy głównie zajmowali się rolnictwem, natomiast Żydzi mieli sklepy. Biedy nie było, a ludzie byli średnio zamożni. Znaczną część społeczeństwa stanowili młodzi ludzie, starszych zabrali na wojnę lub wymordowali.
W mojej miejscowości wszyscy żyli w zgodzie, mało kiedy
zdarzały się jakieś spory. Raz na jakiś czas odbywały się
w remizie zabawy dla dzieci. Najczęstszą rozrywką dla zarówno dzieci jak i
młodzieży były huśtawki. Zawsze w niedzielę po mszy maluchy biegły do nich jak
szalone. Bardzo często bawiłam się z dziećmi ukraińskimi (wyznania
prawosławnego) i ze swoimi rodakami. Z Żydami raczej nie utrzymywałam
kontaktów.
Uczęszczałam do szkoły w Gdeszynie, odległej o ok. 1,5 km od mojego domu. Wtedy nie było ani szosy, ani nawet żużlówki, razem z rodzeństwem chodziliśmy zwykłą polną drogą lub na skróty przez łąki. Wiem, że było pięciu lub sześciu nauczycieli. Ja pamiętam tylko trzech: Pana Stasiuka - w młodszych klasach uczył nas wszystkiego, Pana Stanisława Sadowskiego - kierownika szkoły i Panią Zenobię Polińską z Hostynnego, żonę Czajkowskiego, który został zamordowany przez hitlerowców.
Swoją pierwszą pracę podjęłam w 1939 roku w mleczarni, potem pracowałam na roli, a obecnie jestem emerytką.
Tradycje rodzinne w naszej rodzinie nie różniły się niczym od tradycji innych rodzin w mojej miejscowości. Najprzyjemniejszą dla mnie tradycją były Roraty, gdy całymi rodzinami wychodziliśmy o godzinie
trzeciej lub czwartej rano, żeby zdążyć na szóstą. Na lany poniedziałek nikt
nie był suchy, a w Wielką Sobotę wszyscy się kłóciliśmy kto ma iść poświęcić
koszyczek pełen "smakołyków". Zawsze na Wielkanoc, wieczorem rozpalaliśmy
ogromne ognisko i siedzieliśmy do późna ciągle śpiewając wesołe piosenki.
Jeszcze jednym obyczajem, który bardzo miło wspominam jest Pasterka. Szło się
późno w nocy i nie czuło zmęczenia, a w drodze powrotnej moi bracia opowiadali
różne historie o duchach. To były piękne czasy. Teraz już tak nie ma, wszyscy
chcą jak najszybciej wrócić do domu żeby się najeść albo do telewizora czy
komputera. Przez to święta tracą cały swój urok.
Losy mojej rodziny były bardzo różne. Mój mąż -
Władysław Gruszka, urodzony w 1911 roku - dał dwa piękne konie na wojnę w 1939
roku, a w 1944 został ranny w
nogę na placówce w gminie Uchanie. Mojego męża ojciec - Kajetan Gruszka - był
członkiem sejmiku powiatowego w Hrubieszowie (dokumenty zaginęły podczas
wysiedlenia). Jego żona - Franciszka Gruszka z domu Podolak - pochodziła z Huszczki. Jej rodzina była bardzo patriotyczna.
Mojego męża dziadek był zesłańcem na Syberię. Dwóch członków jego rodziny było
posłami do papieża i świadkami prześladowań cara na tym terenie (dokumenty
zaginęły podczas wysiedlenia). W czasie okupacjiw Oświęcimiu zginął mojej mamy brat - Antoni
Krawczuk. Mój starszy brat widział zwłoki księdza Zygmunta Pisarskiego tuż po
morderstwie w 1943 roku. Obszary Gdeszyna, to były tzw. obszary
eksperymentalne, na których przeprowadzano masowe wysiedlenia i pacyfikacje
ludności polskiej. Były to tereny krwawej konfrontacji ludności polskiej i
ukraińskiej inspirowanej przez Niemców, którzy Ukraińcom obiecywali
"niezależną" Ukrainę pod warunkiem, że rejon oczyszczą z Polaków. Efektem była
nieprawdopodobna nienawiść i krwawe
rzezie wśród ludności do niedawna współżyjącej ze sobą w bardzo dobrych
stosunkach. W 1939 roku Ukraińcy odebrali Polakom kościół i zrobili z niego cerkiew.
Podczas wojny uciekliśmy pod Zamość, bo Ukraińcy
wymordowali cały Bereść. W marcu 1944
roku Kolonia Gdeszyn opustoszała. Wróciliśmy w lipcu tego samego roku z miejscowości Kalinowice pod Zamościem. To było tuż przed żniwami.
O Żydach wiem tyle, że nosili brody i bardzo od nich
śmierdziało, a było to spowodowane tym, że jedli bardzo dużo cebuli. Ich
zajęciem było prowadzenie sklepów i handlowanie
na ulicach. Z tego co mi wiadomo wszyscy żyli w zgodzie ze wszystkimi do
momentu wojny, później jedni oskarżali drugich o różne zbrodnie.